Niebo i ziemia

Niebo i ziemia - Sándor Márai, Feliks Netz Marai to jeden z moich ulubionych pisarzy. Gdybym jednak jako pierwszą przeczytała tę właśnie książkę, tak by się z pewnością nie stało. "Niebo i ziemia" to w mojej opinii książka po prostu bardzo słaba. Napuszona, jakby pełna kompleksów i bardzo wysokiego mniemania o sobie jednocześnie. Marai zwraca się do czytelnika właściwie tylko w formie pouczeń mędrca - „pamiętaj”, „rób tak”, ”pisz” - szczególnie w środkowej części (Ars poetica) jest to bardzo denerwujące. W tej samej części są też krótkie notatki o znanych pisarzach często bardzo złośliwe, umniejszające czyjąś twórczość w bardzo niesympatyczny sposób. Niesympatyczne są też notatki o czytelnikach których Marai nie ceni sobie - tacy, których poziom nie jest wystarczający, żeby nawiązać z nim (autorem) dyskusję na „odpowiednim poziomie”. Właściwie dla Maraia człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu jest tylko twórca, a może nawet w ogóle tylko pisarz. Posuwa się do tego, że w jednej z notatek porównuję się do boga. Jakoś tak to żałośnie brzmi. Kobiety, jeśli w ogóle pojawiają się to są to tylko puste, słodkie idiotki, niewarte wzmiankowania, a już szczególnie użala się nad marnością kobiety, która jest, czy chce być pisarką. Jakoś to nie przystaje już do dzisiejszej rzeczywistości a przecież powieści Maraia nie straciły swojej siły oddziaływania na współczesnego czytelnika i jest to pisarstwo świetne.