Tove Jansson - "Uczciwa oszustka"
Świetna książka.
Trudno powiedzieć, żeby czytanie jej było tylko przyjemnością. Nie. Postacie, bohaterowie to ludzie dość dziwni czasem manipulujący innymi, czasem manipulowani. Ale to wszystko daje dużo do myślenia. Pokazuje jakieś ogólniejsze zjawiska i stawia ciekawe pytania. Wciągający nastrój zimowej Skandynawii odciętej od świata zarówno realnie jak i mentalnie.
I tylko takie zupełnie niezwiązane z treścią książki pytanie. Dalszy ciąg problemu skąd się wzięła mania pisania/czytania książek tak grubych, że niemożliwych do utrzymania w rękach.
Przeczytanie tej książki zajęło mi jeden wieczór. Nie jest to cegła, raczej książka średniej grubości jak na dawne zwyczaje. 240 stron, nie tak bardzo dużo ale jeden wieczór? No tak, 240 stron ale jakich. Duża czcionka, największa jaką można sobie wyobrazić interlinia, aż śmieszna, a że książka pisana jest krótkimi rozdziałami to co kilka stron puste miejsca wielkości około strony. Gdyby to wszystko wydać „normalnie” nie wiem, czy uzbierało by się sto stroniczek. I po co tak? Przyznaję, że żaden rozsądny pomysł nie przychodzi mi do głowy.