"Jednak M. nie jest podróżnikiem dlatego, że nie bardzo go interesują kraje, do których jedzie, nudzi go śmiertelnie oglądanie zabytków, studiowanie historii lokalnych, wspinanie się na każdy omszały kamień, włażenie do każdego muzeum miejscowego rękodzieła, jakie się napatoczy. M. nie podróżuje dla poszerzenia swoich horyzontów, albowiem jest przekonany, że horyzontów poszerzyć się nie da: pozostają one zawsze w tej samej, stałej odległości od oczu, umocowanych w jego czaszce i są wyznaczane przez promień biegnący z jego głowy. Nigdy jeszcze M. nie zapamiętał ze swoich licznych podróży czegoś, co dałoby się znaleźć w podręcznikach, i nigdy nie doczytał w podręcznikach tego, co zapamiętał. Gdy to zrozumiał, gdy pojął, że pamięta jedynie kilka obrazów, jakieś wrażenia, coś bardzo ulotnego i niewidocznego dla innych, natychmiast przestał mieć tę resztkę wyrzutów sumienia, jaką do tej pory jeszcze posiadał. Człowiek rodzi się głupi i umiera głupi, powiadają ludzie, i tu M. ludziom chętnie przyklaskiwał, choć zazwyczaj nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. M. wyjeżdżał głupi i wracał głupi, ale między tymi dwoma punktami na mapie głupoty działy się rzeczy dziwne, piękne, nie do powtórzenia, dla których M. tak często wychodził z domu z podręczną walizką wyszywaną w złote palmy. Palmy i psie gówna wyglądają wszędzie tak samo, wino jest lepsze tu, a gorsze tam (gdzieniegdzie w ogóle go nie ma), spódniczka z trzciny nie różni się wiele od kolorowego poncha albo kiltu, zwłaszcza gdy ją ściągnąć z tyłka, a trawa to już prawie wszędzie jest taka sama. Tym, co różni poszczególne kraje, jest on sam, M., kiedy próbuje sobie w nich odpowiedzieć na pytanie, kim jest. I tyle. Reszta to zawracanie gitary.
"
Dzień na ziemi. Proza podróżna - Michał Paweł Markowski

Michał Paweł Markowski - "Dzień na ziemi. Proza podróżna"