Piotr Millati - "Tratwa meduzy"
Świetne, pisane z pasją eseje o literaturze. Według mnie najciekawsze o Andrzeju Bobkowskim, choć mnie do tego autora zniechęcił, o Gustawie Herlingu-Grudzińskim, o Andrzeju Stasiuku i jego widzeniu i rozumieniu Europy Środkowej. Przeciekawa analiza dość chyba powszechnego nielubienia Miłosza, bardziej jako postaci niż twórcy.
Po całej kolekcji tych tekstów na końcu dość przewrotna, tytułowa „Tratwa meduzy” (pierwodruk w miesięczniku Znak TUTAJ) w którym autor przyrównuje literaturę do religii a literaturoznawcę do księdza twierdząc, i kapitalnie to uzasadniając, że we obecnej rzeczywistości obie te dziedziny życia tracą znaczenie. A może nawet w ogóle tracą rację bytu. Niezmiernie ciekawe.
A tak przy okazji. Ta książka przeszła chyba zupełnie niezauważona, znalazłam tylko jedną recenzję w raczej niskonakładowych „Nowych Książkach”. Z tego co wiem nie doczekała się żadnej, nawet najmniejszej nagrody moim zdaniem bardzo zasługując na szerszy oddźwięk. W tym roku do Nagrody Gdynia nominowana jest na książka podobnego typu, Piotra Pazińskiego (swoją drogą niezmiernie ciekawego człowieka i pisarza) „Rzeczywistość poprzecierana”. Ta ostatnia pewnie jest doskonała, nie mnie to oceniać bo nie jestem z literaturą związana w żaden sposób zawodowo, ale nie mam żadnego powodu, żeby podważać kompetencje jury. Tyle tylko, że ja, jako zwykły ale bardzo zainteresowany „sprawą” czytelnik nie byłam w stanie przebrnąć nawet pobieżnie przez Pazińskiego bo to już wysokie rejony w tej dziedzinie, natomiast Millati sprawił mi niebywałą frajdę czytelniczą. A przecież Nike czy Gdynia to nie są nagrody branżowe, naukowe. To chyba mają być nagrody promujące w jakiś sposób książki dla szerokiego kręgu czytelników. Czy tak jest?