Z wielu rzeczy mogłabym w życiu zrezygnować.
Z książek - nie.
Wielkie rozczarowanie. Obiecywałam sobie po tym albumie wiele bo dla mnie temat fascynujący. Liczyłam na jakieś ciekawe wprowadzenie, choć niewielki esej na temat symboliki drzwi i okien. Nic takiego nie ma, tylko niezbyt interesujące, zupełnie przypadkowe komentarze autorki.
Jeśli chodzi o zdjęcia do znajdzie się tu parę ciekawych "eksponatów" na niekoniecznie dobrych zdjęciach. Ale po co na przykład całostronnicowe zdjęcie grupy chłopców z podpisem "Każdy bhutański chłopiec powinien odbyć naukę w klasztorze, wtedy jest dobrym kandydatem na męża"? Po co niemała ilość portretów? Po co wielka ilość przypadkowych zdjęć niewiele mających wspólnego z tytułowymi drzwiami i oknami? W ogólnym chaosie fotograficznym naprawdę trudno jest wyłowić te perełki, które z pewnością autorka miała okazję widzieć.
Niewątpliwie niezmiernie oryginalny pomysł literacki. Bardzo sprawnie i ciekawie zrobione. Tyle, że jak dla mnie nic z tej oryginalności nie wynika, nic interesującego za nią nie idzie. Po przeczytaniu pozostał niedosyt i pytanie po co właściwie te fajerwerki?
Za tłumaczenie maksymalna nota. Nawet z dodatkowym plusem.
Jak to dobrze, że książki potrafią zaskakiwać!
Nie lubię nowych tłumaczeń książek, które wrosły w moją czytelniczą świadomość. Bardzo lubię ilustracje Pawła Pawlaka.
A tu niespodzianka. Niezmiernie podoba mi tłumaczenie Henryka Woźniakowskiego. Zachowuje wszystkie zalety tego co znane nadając jednocześnie tekstowi jakiś inny rytm, który bardzo dobrze wypada w czytaniu.
I baaardzo nie podobają mi się ilustracje Pawła Pawlaka.
Ocena, 7/10, dotyczy oczywiście tego wydania a nie Małego Księcia, któremu można przyznać zaledwie dziesiątkę.
Na stronach 31-42 recenzja artykułu Kevina Kelly`ego "Co się stanie z książkami?" z "New York Times Magazine" będąca w istocie mini esejem na temat cyfryzacji literatury, a raczej wszelkiego piśmiennictwa. Na temat BIBLIOTEKI UNIWERSALNEJ.
Dwa ostatnie teksty ("Zanikanie profili wydawniczych" i "Druk ulotny Aldusa Manucjusza" to ciekawe rozważania na temat różnicy między wydawcą a menadżerem wydawniczym czy ogólnie na temat edytorstwa w dzisiejszych czasach. Warte przeczytania.
To nie jest może to czego ja jako czytelnik poszukuję, ale jest to świetne. Miejscami nawet doskonałe.
Dziesięć gwiazdek na mikroopowiadanka „Profesor Kruk” i „Patelnia. W pierwszym przypadku za cudownie lekkie i zabawne użycie języka do zupełnie nielekkiej treści. W drugim za umiejętność rzucenia okiem na zupełnie przypadkowy widoczek po drodze i zobaczenie w nim całego życia z wszystkimi jego zawiłościami i wspaniałościami. Nawet, jeśli smutnymi.
Trzy najwyższe noty. Za genialny komentarz do zarówno polskiej jak i europejskiej rzeczywistości. Druga, nie mniej ważna, za rozważania dotyczące świadomego przechodzenie na stronę starości. Niezależnie od wieku. Trzecia za kreślone na marginesie opisy pewnych mechanizmów ze świata sztuki i polityki, które dla zwykłego zjadacza chleba nie zawsze są znane i jasne.
Dlaczego dziewiątki? Bo liczę na jeszcze lepszą kontynuację.
Lektura konieczna nie tylko dla tych, których obecna rzeczywistość jakoś nie zachwyca, ale których przede wszystkim niezależnie od tego zachwytu bądź jego braku stać na jakąś głębszą refleksję nad tym co tu i teraz. U nas i w Europie. Którzy potrafią słuchać.
Bo przecież najlepiej uczyć się nie z mądrych traktatów, podręczników i pouczeń. Najlepiej jest słuchać ludzi sensownych, mówiących o codzienności zwykłym językiem chwili bieżącej. A chyba coś się takiego stało, że nie potrafimy korzystać w pełni z tego co mówią ludzie ciekawi, którzy coś wartościowego (w sensie człowieczeństwa) przeżyli, mających doświadczenia wynikające z możliwości życiowych, zawodowych znacznie przekraczające nasze własne.
Czy tylko my, tu i teraz tego nie potrafimy czy tak jest zawsze i wszędzie?
Przekombinowane. Stanowczo za dużo ideologii (różnych), żeby można to było nazwać dobrą literaturą. Niektóre spostrzeżenia ciekawe, inne naiwne (kara spadająca na ludzkość bo chytra i zła) ale na pewno za dużo tu wszystkiego naraz, istny miszmasz.
To że sytuacja jest z rodzaju nieprawdopodobnych nie znaczy, że postać, jej myśli, działania, spostrzeżenia nie mają być na tyle prawdopodobne, żeby dało się wczuć w sytuację i psychologię bohatera.
Ciekawe i duże zamierzenie a wyszło jakoś tak naiwnie.
Fenomenalny, napisany kapitalnym językiem traktat filozoficzny o umieraniu.
Podejrzewam, że czytelnikowi, który nie miał okazji uczestniczyć, obserwować z bliska umierania, powolnego oddzielania się od świata rzeczywistego, żywego może się to wydać nieciekawe. Chyba trzeba mieć spore doświadczenie a może przede wszystkim dar obserwacji i namysłu nad dziwnością świata, żeby ta książka była czymś "żywym" a nie tylko przekombinowaną powieścią.